piątek, 18 kwietnia 2014

Chapter 4

*Joy's Perspective*

Zaraz umrę...
Moje ciało przez chwilę było jak sparaliżowane. Nie wiedziałam czy mam się wyrywać, krzyczeć, czy stać w w bezruchu. Koleś za mną wyglądał jakby znajomo, ale skąd mogę kojarzyć kogoś, kto jest mordercą !?
Zaczęłam się wyrywać, ale skurwysyn był tak silny, że nie dałam rady zrobić nawet kroku Panie daj mi siły, jestem za młoda ! Facet przyciągnął mnie bliżej siebie, na co moje serce zaczęło bić jeszcze mocniej i jestem prawie pewna że nie tylko czuł mój puls trzymając mnie za nadgarstek, ale też słyszał mało rytmiczne uderzanie mojego organu. Patrzył na mnie uważnie, jakby zastanawiał się co ze mną zrobić. Coś w stylu "zabić czy zabić" ? Zaczął prowadzić mnie z stronę... sama nie wiem czego, bo przez te egipskie ciemności straciłam orientację.
Przyparł mnie do czegoś zimnego, po chwili zorientowałam się, że to samochód. Jego ręce płasko leżały na górnej części auta, nie dając mi możliwości ucieczki. Kurwa. Dyskretnie, tak by nie zauważył, zaczęłam rozglądać się po okolicy. Miałam nadzieję, że mimo wszystko jakoś się stąd wydostanę. Żywa.
- Kochanie, nie uciekniesz mi teraz, nie ma szans - cholera, jednak nie byłam aż tak dyskretna jak chciałam. Oddech kolesia odbił się od mojej twarzy. Pali papierosy, na pewno. Boże jestem głupia, facet może mi zrobić dosłownie wszystko, a ja stwierdzam sobie, że korzysta z używek... Może nie taka głupia ! Mam pomysł ! 
- Palisz ? - trochę odwrócę twoją uwagę kolego.
- Co ? - zdziwiło go moje pytanie, ohh no oczywiście, miało go zdziwić.
- Pytam czy palisz fajki - czas pobawić się w aktorkę Joy.
- A co to ma do rzeczy kochanie ? - starał ukryć się swoje zdziwienie chytrym uśmieszkiem i uwodzicielskim tonem, ale nie ze mną te sztuczki.
- Chodzi o to, że nie paliłam od rana. - starałam się grać "luźną". Chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie, ale odsunął się na małą odległość, żeby wyciągnąć papierosy. Wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i najszybciej jak umiałam pobiegłam w stronę mojego domu. Oczywiście niezdarna strona Joy musiała się uaktywnić i kiedy zbierałam się do biegu zahaczyłam o lusterko samochodu. W nadziei że nic nie zgubiłam, ze wszystkich sił biegłam przed siebie. Przekroczyłam furtkę mojego podwórka i poczułam się spokojniejsza, a w domu zamknęłam się "na cztery spusty". Kiedy kładłam się spać, mój telefon zawibrował. Ugh... kto do mnie pisze o tej porze ?!



Zaniepokojona podeszłam do okna i drżącą ręką odsunęłam zasłony. Ujrzałam czarny samochód, ten do którego zostałam przyparta przez tego strasznego (choć przystojnego) faceta. Wyszedł z niego i spojrzał w moje okno z triumfalnym uśmiechem. KTO.TO.KURDE.JEST ?! Mój telefon ponownie dał o sobie znać.


Po przeczytaniu, usta same rozchyliły mi się ze zdziwienia i spojrzałam na mojego prześladowcę. Ten puścił mi oczko, uśmiechnął się, wsiadł do swojego czarnego Range Rovera i odjechał z pisakiem opon. Joy, w co ty się wpakowałaś... 

***

Wtorki są do dupy ! Nie dość, że mam dużo lekcji, to jeszcze wf na końcu.  Ciężko było mi wstać, ale to nie nowość. Ubrałam się i wyszłam do szkoły.


Po drodze zahaczyłam o Starbucks'a i kupiłam karmelową latte. Doszłam do szkoły po około 15 minutach. Zaczynałam matematyką. Podeszłam pod klasę i akurat zadzwonił dzwonek. Przytoczyła się nasza nauczycielka w swoim czerwonym kombinezonie i zaczęła lekcję.

*przerwa na lunch*

Po chemii zawsze czuje się jakaś przymulona. Ale nieważne. Zaczęła się właśnie przerwa na lunch, i wszyscy wciskali się grupkami do bufetu. Tylko ja szłam sama jak palec. Czasami zastanawiam się czy to ja wstydzę się podejść do ludzi, czy to oni mnie unikają. Mam najlepszego przyjaciela pod słońcem, ale Niall nie zawsze jest obok. Miło byłoby mieć do kogo się odezwać też w szkole. 
Usiadłam przy stoliku obok okna i zaczęłam jeść mój lunch, którym była zwykła kanapka. Z mojego miejsca można obserwować całą salę rozgadanych licealistów. Najlepszy widok mam niestety na stolik szkolnej "divy" i jej świty. Tak, mam na myśli Angel, Lolę i Cass. Jak zwykle siedziały w towarzystwie drużyny football'owej i "flirtowały" (lekko mówiąc). Nagle przypomniałam sobie, że pan Payne kazał mi się poszukać w czasie lunch'u w sprawie korepetycji. Szybko wyszłam z sali i udałam się do pokoju nauczycielskiego. Kiedy podeszłam, miałam zapukać, ale ktoś zamaszyście otworzył drzwi i uderzył mnie nimi z całej siły. Upadłam z hukiem na ziemię i uderzyłam się w głowę. Zza drzwi wyłonił się zdziwiony Liam. Pomógł mi wstać i pozbierać moje książki.
- Bardzo cię przepraszam, ale nie widziałem, że idziesz - powiedział speszony nauczyciel.
- Nic się nie stało, dziękuję za pomoc - uśmiechnęłam się słabo. 
- W związku z tymi korepetycjami, mogę udzielać ci ich ja - że kurwa co ? - Czy pasuje ci w środę o 15.00 ? - spytał. Ja byłam tak zdziwiona, że mówi o sobie, że chwile zajęło mi przyswojenie tego co do mnie powiedział buforowanie
- T-tak - nadal trwałam w szoku, ale słabo się uśmiechnęłam i potwierdzająco pokiwałam głową.
- Świetnie. Zapisz sobie mój numer telefonu, na wypadek jakiejś zmiany terminu. 
Wyciągnęłam swój telefon i zapisałam ciąg cyferek, które usłyszałam. Już miałam odchodzić, kiedy dostałam sms. Oh... Teraz ?!


Po przeczytaniu, cała się spięłam i miałam przestraszony wyraz twarzy. Payne to chyba zauważył. Nie... !
- Joy, wszystko w porządku ? - zapytał z niepokojem wymalowanym na twarzy.
- Tak, tak. Nic się nie stało - na szczęście zadzwonił dzwonek, i uratował mnie z tej niezręcznej sytuacji.
Przeprosiłam i szybko ruszyłam w stronę klasy j. angielskiego. Lekcja jak zwykle przebiegła bez większych przygód nudno, ale zaniepokoiły mnie ukradkowe spojrzenia Angel w moją stronę. Co chwila się odwracała, lekko uśmiechała  i szeptała coś do Loli. A jak coś planuje ? Nieee, na pewno Lola opowiedziała jej jakiś śmieszny żart.<na pewno> Joy, jaka ty jesteś naiwna...
Rozmyślając o różnych rzeczach doczekałam się kolejnego dzwonka. Na przerwie siedziałam samotnie pod ścianą przy sali historycznej, kiedy nagle zaczął iść w moją stronę jeden z piłkarzy. Przystojny...  <Idiotka>. Myślałam, że za mną siedzi jakaś wytapetowana lala o wielkich ustach, ale się pomyliłam. On szedł do mnie. O kurwa !
- Cześć śliczna, czemu siedzisz tutaj tak sama ? - spytał uwodzicielskim tonem z uśmiechem na twarzy.
- Mmm... Hej. - byłam w stanie odmruknąć mu tylko coś takiego.
- Może masz ochotę wrócić sobie wcześniej do domu ? - wagary ? um.. NIE !
- A co z historią ? - spytałam zdezorientowana.
- Nie jest nam dzisiaj potrzebna. No chodź. - pociągnął mnie w stronę wyjścia ze szkoły od strony boiska. Zatrzymał się i kazał mi poczekać na niego na boisku, a on pójdzie po swój plecak. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Wszyscy wpychali się z powrotem do szkoły, a ja miałam wielką ochotę wrócić razem z nimi, ale czekałam na Mike'a (bo tak miał na imię). Stałam na dworze jakieś 10 minut, po czym ze szkoły wyszła pani dyrektor.
- Joy, co ty tu robisz ? Jeszcze trwają lekcje ! - krzyknęła zawiedziona.
- Proszę pani, ja tylko... - próbowałam się tłumaczyć.
- Żadne tylko ! To są wagary moja panno. Do gabinetu proszę. - odpowiedziała surowym tonem i weszła do budynku. Już miałam podążać za nią, kiedy za moimi plecami usłyszałam ten najbardziej przeze mnie znienawidzony głos. Angel.
- I co kochanie ? Flirty nie popłacają prawda ? - zaśmiała się z triumfem. 
- Miłego dnia złotko. - odpowiedział ten kutas Mike, który wyłonił się zza jej pleców.
Byłam tak zła jak nigdy. Nie dość, że będę miała przesrane u rodziców, to jeszcze zniszczę reputacje u nauczycieli, którą tak długo budowałam.
- Pierdolcie się ! - krzyknęłam wkładając w to tyle jadu na ile było mnie stać. Odwróciłam się i weszłąm do szkoły. Ostatnim co widziałam, to czerwona ze złości twarz Angel. A masz suko.

***

Po wyjściu z gabinetu dyrektorki, zostałam zwolniona do domu, co trochę mnie zdziwiło, ale kobieta przez 20 minut mówiła coś o tym, że nie wolno uciekać ze szkoły itp., więc może pomyślała, że muszę ochłonąć i przemyśleć co powiedziała. W każdym razie, ja wracam do domu, ci frajerzy ćwiczą na sali. Uśmiechnęłam się na samą myśl o spoconej, łamiącej paznokieć Angel. 
Wyszłam ze szkoły i zmierzałam w kierunku mojego domu. Chwilę później poczułam na twarzy i ramionach drobne krople coraz częściej spadające po moim ciele. No pięknie. Przeklęłam się w myślach, że nie wzięłam parasola. No cóż, życie. Szłam dalej przed siebie, kiedy obok chodnika na mojej wysokości znalazło się czarne audi. Szłam dalej, bo myślałam, że kierowca parkuje, ale myliłam się. Kiedy przyciemniana szyba osunęła się w dół, ujrzałam pana Payne, przyjaźnie uśmiechającego się do mnie. 
- Cześć Joy, podwieźć cię ? - spytał przyjaźnie.
- Nie, dziękuję. Dam sobie radę. 
- Daj spokój, jest zimno i jesteś cała mokra, wsiadaj - nauczyciel podwozi mnie do domu. Czy to normalne ?!
- To gdzie cię podwieźć ? - spytał, kiedy ruszyliśmy.
- Sun Street 87, to niedaleko - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się słabo. Zapanowała chwila ciszy. Miałam zamiar ją przerwać, ale do cholery o czym można rozmawiać z własnym nauczycielem ?! Payne jednak postanowił mnie uprzedzić:
- Joy, czy wszystko u ciebie w porządku ? Czy masz jakieś problemy ? - spytał z nutą niepokoju. A co go to obchodzi ?! Może widział tego sms'a ?Niee...
- Wszystko w porządku, a coś się stało ? 
- Um, nie ale-ale przypadkiem widziałem sms'a, którego dostałaś podczas naszej rozmowy. Czy ktoś ci grozi ? - Tak, widziałam jak jakiś napalony trzydziestolatek zabija kogoś i jak komuś o tym powiem to mnie też zabije. Yyy...nie.
- Nie. Mówiłam, że wszystko jest w porządku - na szczęście podjechaliśmy już pod mój dom i nie musiałam dłużej prowadzić tej rozmowy. - Dziękuję i do widzenia
- Zaczekaj ! Mo... - przerwał mu trzask drzwi samochodowych, które szybko zamknęłam i szybkim krokiem poszłam w stronę domu.
Weszłam do środka i ostrożnie wyjrzałam przez okno. Liam jeszcze chwilę stał pod moim domem, ale później pojechał w swoją stronę. Weszłam do swojej sypialni i przebrałam się w wygodniejsze rzeczy.




Zaczęłam odrabiać swoją pracę domową, kiedy mój telefon zawibrował. Na ekranie pojawiła się wiadomość.


Chciałam odpisać, ale nagle usłyszałam donośne pukanie w moje okno... 

------------------------------------

Okejjj więc mamy rozdział 4 ! Julie nie napisała notki, ale opublikuję rozdział i najwyżej dopisze sobie ją później. W końcu dała mi znać, że mam tylko sprawdzić czy nie ma jakiś ewentualnych błędów (które i tak na pewno są, ale ja ich nie zauważyłam xD) i mogę opublikować :D Ogółem ten rozdział mi się podoba. Niestety nie mogę powiedzieć, że jestem z siebie dumna, a to wszystko dlatego, że nie napisałam zbyt dużo rozdziału :D JULKA MIAŁA WENĘ, a jak ktoś ma wenę, to trzeba dać mu dostęp do klawiatury xD
Nawet nie mamy opóźnienia ! HAHA :D Tak więc... kto widział już teledysk do You&I ?! BOŻE TAKI PIĘKNY <3 Najlepsze są te "przemiany" :D
Ahh i jeszcze jedno ! WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH :D
No dobra jeszcze jedno mi się przypomniało xD Czekamy na wasze komentarze z opiniami, podejrzeniami, kim może być tajemniczy facet i co tam sobie jeszcze chcecie :D Ja osobiście czekam na jakaś krytykę xD
A TAK WGL ! Jak przed opublikowaniem 3 rozdziału miałyśmy 350 wejść na bloga, teraz jest aż 1180, a pod każdym z rozdziałów są 3 komentarze (pod rozdziałem 3 jest aż 5 komentarzy) Dacie wiarę ?! Jak ja widzę te liczby na bloggerze to myślę sobie *czy to na pewno ten blog który piszę z Julie ? Kiedy tyle osób tu weszło* 
Ale wiecie mimo, że teraz się cieszę, to i tak liczę na więcej :D Mam nadzieję, że każdy kto czyta skomentuje choćby jedną literą albo kropką. 
Jak zwykle się rozpisałam, ale lubię pisać notki bo to tak jak bym pisała sama do siebie i to mi się wydaje takie śmieszne, dlatego że jestem pewna, że nikt tego nie czyta :D
Ok kończę. Mamy nadzieję że wam się podobało, liczymy na komentarze i wlg :D 
Do następnego !

Caro. xoxo

wtorek, 8 kwietnia 2014

Liebster Award

Siemka ! Zostałyśmy nominowane przez Pacia Zenks do Liebster Award YEEEYY.

ODPOWIEDZI NA PYTANIA
1. Twój ulubiony kolor.
Julie: czarny :p
Caro: chyba zielony xD

2. Jak masz na imię ?
Julie: Julka
Caro: Karolina 

3. Czy masz jakieś zwierzę ?
Julie: nie mam :(
Caro: 2 psy, kota, jeża pigmejskiego xD

4. Rodzeństwo ?
Julie: starsza i młodsza siostra
Caro: starsza siostra

5. Ulubiona piosenka ?
Julie: nie posiadam xD
Caro: nie mam ulubionej :D

6. Ulubiona książka ?
Julie: raczej nie czytam książek, więc nie mam ulubionej :p
Caro: rzadko czytam książki, więc nie odpowiem na to pytanie xD

7. Ulubiony film ?
Julie: ostatnio oglądałam i był suuuper, więc chyba "Piękne istoty" :)
Caro: lubię dużo filmów, ale najbardziej chyba Iron Man :D

8. W jakim województwie mieszkasz ?
Julie: wielkopolska
Caro:  wielkopolska 

9. Twoja ulubiona potrawa ?
Julie: ja kocham jeść wszystko <3
Caro: zupa krem z brokuł (chyba xD)

10. Ile masz lat ?
Julie: 13
Caro: 14

11. Jakie jest twoje ulubione ff. o One Direction ?
Julie: czytam duuużo ff nie wiem jaki lubię najbardziej ;)
Caro: to trudne pytanie ! Na chwilę obecną, chyba Teenage Dirtbag (tłumaczenie) :D

NOMINUJEMY :
1. Phantom (KLIK)
2. Nobody Is Perfect (KLIK)
3. Forever And Always (KLIK)
4. Each Of Us a Warrior (KLIK)
5. Wonder (KLIK)
6. This Lovely Moment (KLIK)
7. Rebel Flowers (KLIK)
8. Dark Secret (KLIK)
9. Black Pearl (KILK)
10. Change Is Good (KLIK)
11. Secret (KLIK)

PYTANIA:
1. Jak masz na imię ?
2. Masz rodzeństwo ?
3. Ulubiony blog ?
4. Ulubiona pora roku ?
5. Ulubiony kolor ?
6. Masz jakieś zwierzę ?
7. Ulubiona piosenka ?
8. Ile masz lat ?
9. Czego się boisz ?
10. Ile masz wzrostu ?
11. Ulubiona potrawa ?

Nie można nominować bloga, który Cię nominował. Należy odpowiedzieć na nasze 11 pytań, a następnie nominować 11 blogów, które dopiero zaczynają, by mogły się wypromować :)

piątek, 4 kwietnia 2014

Chapter 3

*Joy's perspective*

Co mi tam, napiszę jakiegoś maila do ElvisBoy'a ! 

Od: JJLove@yahoo.com
Do: ElvisBoy@yahoo.com
Temat: Hej ;)

Hej ! Myślę, że mnie pamiętasz :) bardzo dobrze mi się z tobą rozmawiało. Co u ciebie ? U mnie wszystko w porządku. A tak w ogóle, to mam na imię Joy :) A ty tajemniczy ElvisBoy'u ? Czekam na odpowiedź xx.
Mam nadzieje, że się kiedyś spotkamy ;)                  
                JJLove

***

Ugh Joy, ty idiotko ! A co jak ten koleś to jakiś napalony pedofil i właśnie namierza twój komputer, znajdzie, przyjedzie i cię zgwałci ?! Jestem pojebana...- skończyłam o tym myśleć, bo przecież nic takiego się nie stanie... prawda ? No właśnie. To na pewno miły chłopak, którego kiedyś polubię. 
Myśląc o różnych idiotycznych rzeczach zorientowałam się, że dochodzi już 12. 
Z wieeelką niechęcią poszłam do mojej sypialni.




 Przebrałam się w coś luźniejszego i włączyłam laptopa. Standardowo włączyłam Facebook'a, Twitter'a i Tumblr'a. Przeglądałam jakieś głupoty, aż do momentu, w którym zadzwonił dzwonek do drzwi. Leniwie się podniosłam i powoli zaczęłam iść. Jak coś ważnego to poczeka. Kiedy podeszłam do drzwi, postanowiłam zobaczyć przez wizjer, kogo przyniosło. Otworzyłam jakiemuś facetowi, który okazał się być listonoszem, który przyniósł jakąś paczkę do taty. Zapewne znów zamówił coś bezużytecznego w internecie. Podziękowałam i zaniosłam przesyłkę do jego biura.
Kiedy ponownie znalazłam się w swoim pokoju, stwierdziłam, że nie mam ochoty dłużej siedzieć przed komputerem, dlatego szybko odrobiłam lekcje.

***

Weekend minął prawdopodobnie szybciej niż zwykle. Spędziłam go ucząc się na sprawdziany, które mają odbyć się w tym tygodniu, grając na pianinie oraz ćwicząc grę na gitarze, co niestety nie idzie mi najlepiej.
Zaspana jadłam śniadanie, kiedy dostałam sms.

Od: Niall :)
Dzień dobry ! Jak zakładam, jesz właśnie te swoje obleśne płatki cynamonowe z mlekiem. Jestem właśnie w autobusie i jadę do pracy ! Trzymam za ciebie kciuki, żeby poszło ci dobrze w szkole i widzimy się po południu na lekcji ! Muszę kończyć, bo właśnie wysiadam.
Kocham cię, N.

Uśmiechnęłam się i jak zwykle nie odpisałam, bo wiem, że przeczytałby dopiero na mojej lekcji. Po raz kolejny zaczęłam zastanawiać się po co on się podpisuje, wiedząc, że mam zapisany jego numer. Po prostu jest idiotą.
Po moim pierwszym posiłku pobiegłam do łazienki się umyć, a następnie do pokoju wybrać coś do ubrania.
Przygotowałam się do szkoły i jak zwykle z domu wychodziłam o tej samej godzinie, po założeniu kurtki parka i oczywiście ulubionych czarnych timberland'ów.




***

Wchodząc do szkoły wyłączyłam muzykę i podeszłam do swojej szafki, chowając do niej niepotrzebne na najbliższy czas graty. Zerknęłam na plan lekcji przywieszony na drzwiczkach razem z kilkoma moimi zdjęciami z Niallerem. Pierwszą lekcją był język angielski. Po dzwonku weszłam do klasy i usiadłam na moim stałym miejscu, z tyłu przy oknie. Do klasy weszła stara, gruba kobieta, wiedźma. Od razu zaczęła coś mówić o angielskich pisarzach renesansu, ale tak zanudzała, że szybko wyciągnęłam kartkę i ołówek, i odpłynęłam w swój świat rysując. Nagle ocknęłam się jak z transu kiedy po raz trzeci usłyszałam swoje nazwisko:
- Moore, możesz nam powiedzieć co jest ciekawsze od naszego dzisiejszego tematu ? - szczerze, to wszystko.
- Przepraszam pani Harris, zamyśliłam się.
- No myślę, że w końcu zaczniesz uważać - powiedziała oschłym tonem i rzuciła mi pogardliwe spojrzenie.
- Niech pani nie przerywa przez nią lekcji. Ona żyje we własnym świecie i nawet psycholog jej już nie pomoże. - powiedziała rozbawiona Angel. Angel, Angel.... SRANGEL kurwa ! Nienawidzę jej chyba jeszcze bardziej niż moich największych wrogów ! Zaraz.. przecież to ona jest moim największym wrogiem. Prześladuje mnie odkąd pamiętam i nastawia wszystkich przeciwko mnie. Suka.
- Uh, widzę że często u niego bywasz, skoro masz takie informacje. Co jest przyczyną tych częstych wizyt ? Hmm ? Twoje rozbrzmiałe ego ? Ach no tak, ono nie zmieściłoby się do tak małej sali. - Masz za swoje wredna idiotko. Cała klasa próbowała powstrzymać chichot, kiedy zobaczyli czerwoną jak pomidor twarz Angel. Byłam z siebie bardzo zadowolona. Chyba pierwszy raz od bardzo dawna odgryzłam się za te jej złośliwe docinki w moim kierunku. Uśmiechnęłam się do niej z triumfem na twarzy i wróciłam do mojej poprzedniej czynności - czyt. rysowania. 

***

Po angielskim miałam jeszcze matematykę, biologię, wf i plastykę.
Gdy oddałam moją skończoną już pracę, na temat strachu na plastykę, mogłam w spokoju opuścić salę. Podeszłam do mojej szafki, schowałam książki i spojrzałam na plan. Ugh... teraz fizyka. Przypadkiem spojrzałam na nasze wspólne zdjęcie. Od razu humor mi się poprawił kiedy spojrzałam na nasze szerokie uśmiechy, kiedy cali w bitej śmietanie jedliśmy jego tort urodzinowy, który upiekłam w zeszłym roku. Chwilę potem zadzwonił dzwonek. Wyciągnęłam podręczniki od fizyki i już miałam zamykać kłódkę, kiedy tuż przed moją twarzą ktoś z impetem trzasnął moją szafką, a zza czerwonych drzwiczek wyłoniła się parszywa twarz Angel.
- Myślisz, że możesz być lepsza ode mnie ? Jesteś sprytna, ale za to zbyt naiwna i głupiutka żeby ze mną wygrać. To jeszcze nie koniec... - cmoknęła w powietrzu i zarzucając włosami odeszła razem ze swoją świtą. Ja pierdole... Nadal oszołomiona tym, co się przed chwilą wydarzyło, stałam oparta o moją szafkę myśląc o jej słowach. Kurwa spóźnię się na fizykę ! 
Biegłam do klasy najszybciej jak potrafiłam i wpadłam do klasy jak nienormalna.
- Przepraszam za spóźnienie panie Payne. - powiedziałam na jednym wdechu (raczej wysapałam). 
- Nic się nie stało, a teraz proszę zajmij swoje miejsce Joy. - Jak on to robi, że zawsze jest tak spokojny ?
Usiadłam na swoim miejscu i pan Liam zaczął rozdawać zaległe sprawdziany. Ugh, na śmierć o tym zapomniałam.. Jak zwykle mój sprawdzian był na szarym końcu, ale cierpliwie na niego czekałam. Kiedy nauczyciel w końcu podszedł do mnie, uśmiechnął się słabo i szeptem powiedział : 
- Następnym razem będzie lepiej.
Na odchodne rzucił mi jeszcze tylko współczujące spojrzenie i zajął się prowadzeniem lekcji. Z niepokojem odwróciłam kartkę i co ujrzałam ? Tradycyjnie WIELKIE 1. O nie Joy, musisz się za siebie wziąć..
Całą lekcję brunet mówił o jakichś jebanych cząsteczkach. Ze wszystkich sił próbowałam go słuchać, ale i tak nic z tego nie zrozumiałam. Wtedy do głowy wpadł mi jeden pomysł.

Po lekcji poczekałam aż wszystkie lalunie skończą wypytywać pana Payne'a o różne zadania domowe - czyt. pindrzyć i podlizywać się mu. Nareszcie (po 15 minutach) wyszły z klasy i zostałam z nim sam na sam. 
- Przepraszam, mogłabym z panem chwile porozmawiać ? - spytałam dość nieśmiało.
- Oczywiście, coś się stało ? - zapytał, a w jego głosie mogłam odczytać nutkę niepokoju i przejęcia.
- Nie, nie, nic się nie stało, ale chciałabym się pana zapytać, czy nie zna pan może kogoś, kto mógłby udzielać korepetycji z fizyki, chociaż kilka lekcji - popatrzyłam na niego niepewnym wzrokiem, co jeśli mnie wyśmieje, albo powie że jestem nienormalna ? Nie potrzebnie się go pytałam. Dobra Joy, ogarnij się, przecież tylko zapytałaś. Payne westchnął głęboko, nadal na mnie nie patrząc, teraz to już całkiem straciłam nadzieję. Myślał przez jakiś czas, aż w końcu podniósł wzrok na mnie, po czym lekko się uśmiechnął. Może jest jakaś nadzieja ? 
- Znam kogoś, kto z chęcią ci pomoże - wyszczerzyłam się do niego, przez co pewnie wyglądałam jak jedna z tych głupich zakochanych w nauczycielu panienka, ale tak się ucieszyłam, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- W takim razie, mógłby mi pan dać do tej osoby numer telefonu ? 
- Mamy jutro lekcje ? - ten człowiek doprowadzi mnie do szału, nie może po prostu zapisać mi gdzieś numeru, tylko pyta się o jutrzejsze lekcje !? Opanuj się Moore, zachowaj spokój 
- Nie, nie mamy jutro fizyki - mam nadzieję, że w moim głosie nie było słychać zniecierpliwienia, bo jeśli było to pewnie ma mnie za jakieś nadpobudliwe dziecko. Liam mruknął do siebie coś w stylu "yhmm", zapisał w sowim notatniku i z powrotem na mnie spojrzał.
- Znajdź mnie jutro w czasie przerwy na lunch. Powinienem mieć na którymś z korytarzy dyżur, a jeśli nie to będę w tej klasie - gapiłam się na niego z niedowierzaniem kiedy to mówił, koleś po prostu daj mi numer do korepetytora ! 
- Ohh, dobrze, dziękuję. Do widzenia proszę pana - jeszcze chwila i będę mogła przestać udawać opanowaną, jeszcze kilka minut.
- Do jutra Joy.

Kiedy w końcu byłam poza szkołą, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Krzyczeć, uderzać w ścianę, kopać wszystko co popadnie czy jeszcze coś innego. Skąd i od kiedy jest we mnie tyle agresji ?! Po dłuższym namyśle, stwierdziłam, że nie ma sensu się męczyć i najzwyczajniej na świecie, pójdę na kawę i ciastko Będę gruba, ale chuj z tym. 
Siedziałam w kawiarni i czytałam książkę, nadal popijając moją ulubioną latte. Kiedy spojrzałam przez okno, ściemniało się już. Ugh.. znowu się zasiedziałam. Zapłaciłam za kawę i wyszłam. 
Od domu dzieliła mnie niedługa droga, ale bałam się jak cholera bo mój dom nie stoi w najbezpieczniejszej dzielnicy Londynu. Szłam żwawym krokiem, i kiedy weszłam na ulicę na której mieszkam, była pusta. Szłam sama, w chuj ciemno i w ciemnym zaułku właśnie dochodzi do morderstwa. Zaraz, CO ?! 
Stanęłam za rogiem i przyglądałam się jak wysoki, umięśniony mężczyzna uśmierca swoimi pięściami chudego na oko młodego chłopaka. Kurwa, on go zaraz zabije ! Już miałam odchodzić w obawie o moje życie, ale mężczyzna zauważył mnie i zaczął iść w moim kierunku. Niewiele myśląc, zaczęłam szybko biec w stronę domu, który był już niedaleko. Biegłam i słyszałam za sobą ciężkie kroki, które zdawały się być coraz bliżej. Nagle poczułam silny ucisk na nadgarstku i pociągnięcie w tył. Zaraz umrę...




-----------------------------------------------------------------------------

Cześć, Cześć i czołem ! :) Strasznie późno dodany, ale mamy dużo na głowie :/ Wyszło tak średnio, ale części Caro nadrabiają sprawę :D Mam nadzieję że wam się podoba :) Prooooooszę o jakiekolwiek komentarze, bo to dla was tylko chwila ;) To.... do następnego ! :D

Julie xx.

No siemka ! Więc mamy nowy rozdział, z małym opóźnieniem, ale mam nadzieję, że nam wybaczycie. 
Julie i jej żarciki "Wyszło tak średnio, ale części Caro nadrabiają sprawę" uwierz mi moja droga... nie śmieszne, bo to ty napisałaś końcówkę, która jest zajebista !
Dobra wracam do tego co ważne, bo moja notka znowu będzie niczym jakieś wypracowanie :D Ogółem myślę, że ten rozdział jest nieco lepszy niż poprzedni, ale to nie ja jestem od oceniania, dlatego liczę na komentarze. Boże jak ostatnio zobaczyłam po dwa pod rozdziałami, to jarałam się jak głupia, lolzz przecież ja jestem głupia xD Nadal nie mogę uwierzyć w to, że mamy prawie 350 wyświetleń, rany boskie, przecież to jest tak MEGA dużo, że aż nie mam słów żeby to opisać. 
OK, jak zwykle zanudziłam was moją notką na temat statystyk xD Mam nadzieję, że wam się podobał rozdział hehehhhehehe :D JA TEŻ LICZĘ NA KOMENTARZE. Ok już sobie idę, do napisania !
P.S pamiętajcie o komentarzach, to naprawdę miłe zobaczyć, że ktoś czyta ;)

Caro. xoxo