sobota, 15 marca 2014

Chapter 2

*Joy's perspective *

Wchodząc do tego zatłoczonego clubu, mocno trzymałam się ręki Nialla. Raczej nie chciałabym się tutaj zgubić. Patrząc na tych ludzi, którzy tańczyli czułam się dziwnie. To zdecydowanie nie moje klimaty. Nie pasujesz tutaj Joy. Szłam koło mojego przyjaciela, bałam się oddalić od niego choćby o centymetr !
Faceci, których mijaliśmy patrzyli na nas jak na parę idiotów. Mogłaś zostać w swoich jeansowych rurkach i swetrze, a nie Horana słuchać. Boże, chciałabym się teraz zapaść pod ziemię ! Niall był ubrany w czarne spodnie, biały T-shirt i skórzaną kurtkę. Na nogach miał białe converse przed kostkę. Wyglądał bosko. Mogę się założyć, że zaraz jakaś blondyna o długich nogach zacznie go podrywać, albo wyciągnie go na parkiet. Jeny ! Przecież ja nie umiem tańczyć, a już na pewno nie tak. Rozglądałam się po pomieszczeniu i przyglądałam ludziom do puki nie doszliśmy do jednego ze stolików. Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko i usiadł na przeciwko mnie.
- Idę po drinki, co mam ci przynieść mała ? - nie lubiłam jak tak na mnie mówił, ale jednocześnie uważałam, że to słodkie.
- Nie znam się a na tym duży, przynieś coś dobrego. - odpowiedziałam mu z naciskiem na słowo "duży". Mrugnął do mnie okiem i ruszył w kierunku baru.
Ponownie zaczęłam się rozglądać na boki. Nawet nie potrafię stwierdzić ile tutaj jest osób ! Wszystkie kobiety były ubrane w krótkie sukienki albo spódniczki, a na nogach miały buty na być może nawet kilkunastu centymetrowych szpilkach. Dobra, ja też miałam na sobie sukienkę i szpilki, ale na pewno nie wyglądam tak idealnie jak one. Zaczęłam przyglądać się jednej z wyginających się na parkiecie par. Dziewczyna wyglądała dużo młodziej niż chłopak. Ty i Nialler wyglądacie tak samo debilko. 
Moje rozmyślania przerwał jakiś facet który usiadł przerażająco blisko mnie, nie widziałam jego twarzy, to znaczy, nie zdążyłam zobaczyć bo od razu się wkurwiłam.
- Spierdalaj koleś, nie widzisz, że ten stolik jest zajęty ? Mało jest innych i to na dodatek wolnych ?! Mam ci przyjebać, żebyś zrozumiał skurwielu ?! - odpowiedzią był donośny śmiech ... mojego przyjaciela. Czułam jak moje policzki powoli stają się czerwone.
- Spokojnie kochaniutka to tylko ja, ale jak mnie nie chcesz to mogę sobie iść do innego stolika - objął mnie ramieniem, a drugą ręką podał szklankę z kolorowym napojem.
- Przepraszam, myślałam, że to jakiś pijany koleś - uśmiechnęłam się do niego przepraszająco, po czym spróbowałam swojego drinka - hej to na serio smakuje nie źle ! - krzyknęłam mu do ucha
- Joy ja rozumiem, że jest tutaj głośno, ale nie jestem głuchy. Doskonale wiem, że jest dobre, w końcu nie dał bym ci czegoś co jest niedobre mała.
- Wiem duży - szepnęłam mu do ucha, na co zachichotał. Oparłam swoją głowę na jego ramieniu i powoli sączyłam napój.

***

- No proszę, chodź zatańczyć ! - Horan stęka już od dobrych 15 minut. Obydwoje jesteśmy po dwóch drinkach. Ludzi jest jeszcze więcej niż na początku masakra.
- Niall daj spokój, idź sobie potańcz z jakąś inną dziewczyną.
- Joy ale ja nie chcę innej, chcę zatańczyć z tobą. - zrobił maślane oczy, a ja poczułam jak miękną mi kolana. Ugh ! Joy opanuj się !
- Przecież wiesz, że nie umiem tańczyć ! A poza tym mam bardzo wysokie szpilki. - wymyśliłam wymówkę na szybko i byłam z siebie zadowolona.
- Ja wiem, że umiesz - uśmiechnął się.
- I czego ząbki suszysz ? Nigdzie z tobą nie pójdę.
- Kurwa Moore albo wychodzisz teraz ze mną na parkiet, albo cię tam zaniosę ! - nie zrobi tego. (chyba)
- Pff ! I tak tu zostaję.
Po moich słowach Horan bez ceregieli wziął mnie na ręce i wyszedł ze mną na środek parkietu.
- Puść mnie idioto ! Popierdoliło cię ?! - darłam się jak opętana.
Chciałam wrócić na moje poprzednie miejsce, ale chłopak złapał mnie w talii przytrzymując w miejscu i przybliżył się do mnie.
- Spokojnie mała, będzie fajnie - uśmiechnął się cwaniacko.
Zaczęliśmy "tańczyć" kiedy muzyka obrała wolne tempo. Kurwa... Blondyn znów mnie objął, a ja poczułam się tak bezpiecznie i przyjemnie.
- O czym tak intensywnie rozmyślasz ? - spytał z ciekawością.
- Hmmm... O wszystkim i o niczym.- uśmiechnęłam się słabo.
- Mała, coś się stało ? - w jego głosie mogłam dostrzec nutkę przerażenia, smutku i przejęcia. Martwi się.
- Niee, po prostu cieszę się, że cię mam. Jesteś dla mnie jak starszy brat. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - powiedziałam i wtuliłam się w jego umięśniony tors.
- Hej, ty też jesteś dla mnie bardzo ważna i martwię się o ciebie. - uśmiechnął się słodko - To co, wracamy do domu ?
- Tak, nie czuję już nóg. - skrzywiłam się.
Zeszliśmy z parkietu i kierowaliśmy się do wyjścia, kiedy wpadłam na jakiegoś pijanego kolesia.
- Uważaj jak chodzisz ! - wkurwiłam się.
- Nie tak nerwowo śliczna, może pójdziesz ze mną i się trochę rozluźnisz ? - powiedział i uszczypnął mnie lekko w pośladek. Owszem, był tak kurewsko przystojny, ale teraz to miałam mu ochotę tylko i wyłącznie sprzedać w ryj.
- Spierdalaj zboczeńcu ! - krzyknęłam i wymierzyłam mu siarczysty policzek.
- Kurwa ! Ogarnij się suko ! - powiedział pocierając obolałą twarz i odszedł.
Dopiero teraz przypomniałam sobie, że całej tej szopce przygląda się mój przyjaciel.
- Jak się odezwał, to chciałem mu odpowiedzieć, ale widzę, że sama sobie poradziłaś. - powiedział z uśmiechem.
- Trza sobie w życiu radzić co nie ? - odwzajemniłam ten cudowny uśmiech.
Horan tylko się zaśmiał i razem, już bez zaczepek żadnych nachalnych typów wyszliśmy z klubu.

***

Od razu jak weszłam do swojego pokoju przebrałam się w luźniejsze ubrania. Sukienkę rzuciłam w kąt razem z butami i opadłam na łóżko. Byłam zmęczona, ale nie na tyle żeby iść spać, w końcu jest piątek.
Usiadłam wygodnie na łóżku, po czym położyłam sobie laptopa na kolana. 
W oknie przeglądarki pojawiła się reklama jednego z nowych czatów internetowych. Opinie były całkiem niezłe, dlatego kliknęłam na link. Wpisałam sobie nick wymyślony na szybko i rozpoczęłam anonimową rozmowę.

JJLove : Cześć
ElvisBoy : Cześć :)
JJLove : Fajna nazwa ! Masz na imię Elvis ?
ElvisBoy : Nie, to przypadkowy nick.
JJLove : W takim razie obydwoje chcemy pozostać anonimowi ;)
ElvisBoy : Najwyraźniej tak, jesteś z Anglii ?
JJLove : Tak, a ty ?
ElvisBoy : Ja też ;)
JJLove : Czym się interesujesz ?
ElvisBoy : Piłką nożną, jak każdy facet. A ty jesteś jakąś szaloną romantyczką ?
JJLove : Skąd wniosek szalonej romantyczki ?
ElvisBoy : Nazywasz się JJLove, więc tak mi się skojarzyło :D
JJLove : W takim razie odpowiem na twoje pytanie, nie, nie jestem romantyczką :D
ElvisBoy : Ohh, więc czym się interesujesz ?
JJLove : Przede wszystkim muzyką, ale lubię też czytać książki i inne rzeczy, które wydają się nudne dla wielu osób.
ElvisBoy : Zakładam, że w szkole byłaś klasową kujonką.
JJLove : Ludzie tak mówią, ale nie jestem kujonką.
ElvisBoy : Czyli nadal się uczysz ?
JJLove : Tak chodzę do liceum, mam 18 lat. A ty ?
ElvisBoy : To jeszcze bardzo młoda jesteś. Ja mam parę lat więcej...
JJLove: Więc ...?
ElvisBoy : Przepraszam, miło mi się z tobą rozmawiało, ale muszę już iść. Jak miałabyś ochotę napisz do mnie maila :) ElvisBoy@yahoo.com 


Chciałam jeszcze odpisać, ale mój towarzysz już się rozłączył. Zorientowałam się, że jest już po 1 w nocy. Że niby pisałam z nim te kilka zdań przez prawie pół godziny ?! Ziewnęłam i zdałam sobie sprawę, jak bardzo chce mi się spać. Pośpiesznie wyłączyłam laptopa i odłożyłam go na bok. Ułożyłam się wygodnie w łóżku i myśląc o tajemniczym ElvisBoy zasnęłam.

***

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Jezu ludzie jest sobota dajcie się wyspać człowiekowi ! Powiedziałam proszę i oparłam się o ścianę przy łóżku.
- Joy, kochanie, jedziemy z tatą do galerii. Może chcesz jechać z nami ? - Ughhh błagam nie !
- Nie mam ochoty mamo, kiedy indziej - obróciłam się na drugi bok, wlepiając wzrok w ścianę Proszę idź już sobie !
- Dobrze się czujesz ? Wyglądasz jakoś blado - nie widziałam jej, ale jestem pewna, że właśnie zmarszczyła brwi. 
-Tak mamo, nic mi nie jest. Jestem zmęczona, bo wczoraj późno poszłam spać.
- Dobrze, ale pamiętaj, że jak by się coś działo to dzwoń ! 
- Yhm tak, tak będę dzwonić - pokazałam jej kciuka uniesionego w górę i usłyszałam jak wychodzi.
Człowiek chce sobie pospać, odpocząć, a ludzie trują tyłek. RANY !

Leżałam w łóżku dość długo. Korzystałam z tego, że mogę. Są tylko dwa dni na odpoczynek DWA.
Niezadowolona zaczęłam szukać telefonu na stoliku nocnym, kiedy zaczął dzwonić. Spojrzałam na ekran i ujrzałam napis "Niall :)" wraz ze zdjęciem, na którym chłopak siedzi z gitarą w ręce.
- Czego chcesz Horan ?
- No nie powiem, miłe powitanie - słyszałam jego chichot, który rozniósł się echem
- Gdzie jesteś, że masz taki pogłos ?
- W pracy Joy, nie zapominaj, że moja tygodniowa praca kończy się dopiero o 15 w sobotę. Ja niestety nie mam tak dobrze i mam mniej wolnego niż ty... i wiem że teraz przewracasz oczami, nie rób tego - co, skąd mógł wiedzieć, że właśnie w tamtym momencie chciałam to zrobić ?!
- Dobra, dobra. Powiedz lepiej po co dzwonisz ?
- Sorki muszę kończyć, bo mam lekcję. Dzwoniłem bo miałem przerwę ! Do usłyszenia ! -  mówił tak szybko, że ledwo go zrozumiałam.
- Ok pa
Ponownie wygodnie rozłożyłam się na łóżku. Kocham moje łóżeczko, jest takie wygodne, że ojeju !
Zerknęłam w końcu na zegarek i ponownie się załamałam ! Jest dopiero 9, co oznacza, że rodzice musieli obudzić mnie już o jakiejś 8, a Niall miał właśnie pierwszą lekcję, bo w sobotę właśnie o tej godzinie zaczynają się lekcje.
Leżałam tak długo, aż zgłodniałam. Czas na jakieś śniadanie Joy. Zeszłam na dół w piżamie i skierowałam się do kuchni. W lodówce nie było prawie nic. Przynajmniej wyjdą z tego jakieś kanapki. Po przygotowaniu posiłku i zjedzeniu wpadłam na najbardziej idiotyczny pomysł na świecie.

Co mi tam, napiszę jakiegoś maila do ElvisBoy'a ! 





----------------------------------
YO ! :D Jest i drugi rozdział ^^

Siemka ! Notka miała być już pod rozdziałem pierwszym, ale ktoś mi ją usunął ! Niech Cię spotkam Jula to łeb urwę, o ile nie zapomnę xD
Rozdział moim zdaniem jest do dupy. Krótki, nudny, pewnie są błędy i w ogóle, za co przepraszam, ale jestem chora i moje pisanie jest jeszcze gorsze niż zwykle. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie się więcej działo. Nie wiem co jeszcze napisać, jak mi się przypomni to napiszę pod następnym rozdziałem xD
Dziękujemy bardzo Mary, za promowanie nas na swoim blogu !
Dzięki też za ponad 200 wejść na bloga ! Może dla innych to niewiele, ale dla mnie to serio mega dużo !
Ogromne podziękowania za 3 komentarze, które pojawiły się dotychczas, liczymy na więcej, w szczególności pod rozdziałami !
JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY, ale nie chciało mi się już sprawdzać xD Może później to zrobię :D
Yahhooo, chyba skończyłam, mam nadzieję, że rozdział da się czytać. Do następnego ! Bajoooo !
Caro. xoxo



Siemka  :D Caro przepraszam, ale to się samo usunęło noo :p I tak przy okazji nie sugerujcie się jej notką bo rozdział jest super, bo ja napisałam tylko kawałek xD
Ode mnie też podziękowania dla Mary za udostępnienie linka na swoim blogu <3
PS. 200 wejść w tak krótkim czasie to w chuj sporo :D <przynajmniej jak dla mnie>
Komentujcieee ! :D
Dzięki za wejścia i do następnego ! :*
Julie xx.

środa, 5 marca 2014

Chapter 1


*Joy's perspective*

Dochodząc do szkoły miałam bardzo dobry humor, bo wiedziałam że po południu spotkam się z Niallem. Przechodząc obok placu zabaw, pomyślałam, że kiedyś chciałabym założyć rodzinę z kimś, kto mnie na prawdę pokocha. Podobam się wielu chłopakom, ale oni zwracają uwagę tylko na mój wygląd. Ja chciałabym aby mój przyszły chłopak widział we mnie nie tylko urodę, ale też charakter. Tak rozmyślając, niedługo później przekroczyłam mury szkoły. Wszystkie spojrzenia od razu powędrowały na mnie. Nienawidziłam tego, gdy wszyscy obserwują mnie i obgadują za plecami zamiast powiedzieć mi tego co o mnie myślą prosto w twarz. Starałam się nie zwracać na to większej uwagi i szłam spokojnie, prosto do klasy.
Jednak mój spokój nie trwał zbyt długo, bo na horyzoncie pojawiła się Angel, Lola i Cass.
Oczywiście nie powstrzymały się od docinek w moim kierunku:
- O proszę ! Nasza wzorowa uczennica Joy. Hmmm a ty nie powinnaś już siedzieć w sali od fizyki i odkrywać nowe cząsteczki ? Ach taak zapomniałam, że niestety jesteś bardzo kiepska w tej dziedzinie i nie możesz dostać stypendium, tak jak co poniektórzy. Hahaha ! - odgarniając włosy na bok poszła dalej, trącając przy okazji moje ramię tak, że wyleciały mi wszystkie książki. (mówiąc "co poniektórzy" miała oczywiście na myśli siebie -,- No bo jak można być dobrym we wszystkim ? Hmm nie trzeba, wystarczy że mamusia jest dyrektorem.) Rutynowo blond-klony pobiegły zaraz za nią.

Ugh ! Jak ja jej nienawidzę ! Ale tak dla wyjaśnienia, to ja owszem staram się zdobyć to stypendium, ale nie jest to najważniejsza sprawa w moim życiu. Miałabym je na pewno, lecz przeszkadza mi w tym właśnie fizyka. Nigdy jej nie rozumiałam, choć mam bardzo dobrego nauczyciela.
Doszłam w końcu pod klasę równo z dzwonkiem. Usiadłam na swoim miejscu w przed ostatniej ławce pod oknem. Gdy do klasy wszedł pan Payne, zapewne większość damskiej części klasy, w gaciach miała już mokro. To była norma. Wszystkie dziewczyny ze szkoły podniecały się na sam widok młodego nauczyciela. Może nie wszystkie, ale z pewnością większość z nich.
Fizyka była moją zmorą, miałam z nią problemy od samego początku. Jak by tego było mało, mimo, że szkoła była jedną z najlepszych w mieście i tak pewne osoby były potępianie. Jedną z tych osób byłam właśnie ja.

Pan Payne tłumaczył właśnie jak obliczać coś czego i tak nie rozumiałam. Niby starałam się słuchać, ale i tak gówno z tego wiedziałam. Zaczęłam rysować jakieś kwiatki w zeszycie, oglądać swoje całkiem nienagannie pomalowane paznokcie, a nawet robić origami. Spojrzałam na zegarek wiszący na jednej ze ścian i oczy otworzyły mi się szerzej ze zdziwienia. Albo mi się poprzestawiało w mózgu, albo ten zegarek źle chodzi, bo to kurwa jest niemożliwe, że minęło dopiero pierwsze 15 minut lekcji. Wydałam z siebie cichy jęk niezadowolenia i wróciłam do rysowania moich jakże artystycznych rysunków na marginesach i końcu zeszyty. Po kilku minutach, może sekundach, nie wiem bo na fizyce czas płynie jakimś swoim własnym nieznanym dla mnie tempem, na mojej ławce wylądował papierowy samolocik. Spojrzałam w stronę, z ktorej do mnie trafił i zobaczyłam Angel. No tak bo kto inny pisałby do mnie i to na dodatek na fizyce ? Nikt inny jak nie ona. Rozłożyłam samolocik i przeczytałam wiadomość napisaną idealnie równo i starannie. "I co kochaniutka, nie umiesz rozwiązać zadania ? ... ohhh jak mi przykro :) ". Spojrzałam jeszcze raz w kierunku Morris, która uśmiechała się do mnie z wyższością. Wzięłam do ręki długopis i napisałam krótko, zwięźle i na temat "Spierdalaj Angel". Upewniłam się, że nauczyciel nie patrzy w moją stronę i rzuciłam złożonym kawałkiem papieru w kierunku dziewczyny. Patrząc na mnie z tym swoim chytrym uśmieszkiem na twarzy odwinęła kartkę i przeczytała moją wiadomość. Kiedy znów podniosła na mnie wzrok widziałam jak jej twarz powoli staje się czerwona od złości, a usta zaciska w cienką linię. Właściwie nie wiem co ją tak wkurzyło, w końcu napisałam tylko dwa słowa. Tym razem to ja się do niej uśmiechnęłam z wyższością.
Znów pochyliłam się nad zeszytem i zaczęłam bazgrać po marginesie, ledwo narysowałam dwie kreseczki, kiedy usłyszałam szuranie odsuwanego krzesła, a następnie wielki huk. Spojrzałam w kierunku zamieszania i zobaczyłam Angel stojącą kilka kroków od swojej ławki, jej krzesło leżało kilka metrów dalej Wow ma babka tupet ! Jej twarz przypominała w tej chwili wielkiego czerwonego pomidora, a dłonie miała zaciśnięte w pięści... raczej piąstki. Cała klasa łącznie z nauczycielem gapiła się na Morris, ale ona nic sobie z tego nie robiła. Podeszła bliżej mojej ławki i stała kilka sekund, po czym jednym ruchem zrzuciła na ziemię wszystko co na niej było. Lekko podskoczyłam na krześle i otworzyłam szerzej oczy. Co ona do chuja wyprawia ?!
Kątem oka spojrzałam na pana Liama. Jego brwi były zmarszczone w zamyśleniu, a usta miał lekko otwarte ze zdziwienia. Znów skupiłam się na blondynce i zauważyłam, że bierze zamach by dać mi siarczysty policzek. Nie zrobiłam nic specjalnego, po prostu czekałam na cios. Już miałam poczuć jej dłoń na mojej twarzy, kiedy Payne gwałtownie złapał ją za prawe przedramię. Kiedy on tutaj zdążył dojść ?!
- Morris ! Wyjdź z klasy i wróć jak ochłoniesz ! - huhuhu ktoś się wkurzył, zwykle pan od fizyki mówił do nas po imieniu, uważał, że mówiąc po nazwisku, nie mamy do siebie szacunku.
- Dobrze proszę pana - ze spuszczoną głową wyszła z klasy, nawet nie odpyskowując, czym zapewne zdziwiła nie tylko mnie. Nauczyciel podszedł bliżej mojej ławki. Podparł się na rękach i pochylił się nade mną. Przyglądał mi się przez chwilę, po czym w końcu coś powiedział
-Nic ci nie jest ? - moją jedyną reakcją było pokiwanie przecząco głową. - Przestańcie się patrzeć, lepiej zróbcie zadanie 5 na stronie 172 - po tych słowach wszyscy zaczęli wykonywać polecenie nauczyciela. Chciałam wstać po moje rzeczy leżące na podłodze, ale nawet nie zdążyłam podnieść tyłka z krzesła a pan Payne już układał książki na ławce.
- Dziękuję - nie wiem czy usłyszał bo powiedziałam to na prawdę cicho, spojrzałam w jego oczy, były barwy której chyba nie umiem określić, a na pewno nie po tak krótkiej chwili patrzenia na nie.
- Nie ma za co, Joy chciałbym żebyś została chwilę po lekcji. - powiedział, lekko odepchnął się od mojego stanowiska, po czym podszedł do tablicy i zapisał kilka zadań do zrobienia w domu.
Powiedział jeszcze kilka zdań i pozwolił nam się spakować.

Oczywiście po dzwonku czekałam na niego jeszcze kilka minut, bo panienki z mojej klasy potrzebowały wytłumaczenia zadania domowego. Czy on na serio nie widzi, że one tak na prawdę potrafią to rozwiązać w kilka sekund, całe szczęście, że ta przerwa trwa dłużej niż 5 minut. Raczej nie chciałabym tłumaczyć się nauczycielce przed całą klasą. Kiedy w końcu skończył rozmawiać z dziewczynami podszedł do swojego biurka, a mi wskazał ręką żebym usiadła na jednym z krzeseł.
- O co chodzi Panie Payne ?
- Chciałbym się dowiedzieć o co pokłóciłaś się dzisiaj z Angel. - o kurwa...
- O nic poważnego.
- Joy, proszę opowiedz mi o tym.
- Yyy... zapomniałam oddać jej ulubionego lakieru do paznokci. - uff, wybrnęłam.
- Na pewno właśnie o to się tak wściekła ?
- Tak.
- Nie wierzę ci Joy. Powiedz mi prawdę, albo wstawię ci nieodpowiednie za okłamywanie nauczyciela, a   na twoim miejscu nie ryzykowałbym nienagannych ocen.
- No dobrze. Po prostu chodzi o to, że... że kupiłam te same buty co ona i założyłam je pierwsza. To na prawdę nic takiego. - no nie drąż już człowieku
- Powiedzmy że ci wierzę. Idź już bo się na lekcje spóźnisz.
- Do widzenia !

Następną lekcja była matematyka, która przebiegła bez większych problemów. Miałam jeszcze chemię, angielski, geografię, plastykę i muzykę.

***

No nareszcie ! Muszę szybko dojść do pracy bo się spóźnię !
Ale jeszcze zahaczyłam o Starbucksa jak to miałam w zwyczaju i z pysznym czekoladowym latte szłam przed siebie.
 Chwilę przed czasem byłam w budynku, gdzie na wejściu już rozbrzmiewała muzyka.
Weszłam do mojej sali z fortepianem i czekałam na przyjście pierwszej uczennicy. Nagle w sali rozszedł się odgłos pukania do drzwi. Uchyliły się a w nich stanął mój najlepszy, a za razem jedyny prawdziwy przyjaciel. Podbiegłam do niego z prędkością światła i od razu się w niego wtuliłam.
- Heej mała !
- Hej Horanku ! - uśmiechnęłam się do niego promiennie, na co on też ukazał rządek śnieżno białych równych zębów. No jak można być aż tak kurwa idealnym ?!
- O której dzisiaj kończysz ?
- O 17:30, a o co chodzi ? - czekałam zniecierpliwiona na jego odpowiedź.
- Nooo chciałbym cię gdzieś zabrać. - przybrał tajemniczy wyraz twarzy.
- A zdradzisz mi może gdzie ?
- Nie. To będzie takie małe suprise. - powiedział śmiesznie ruszając brwiami - Powiem ci tylko, że przyjadę po ciebie o 20:00. Ubierz się jakoś ładnie. - puścił mi oczko i wyszedł.

Chwilę później weszła do mnie pierwsza uczennica. Przywitałam się z nią i zaczęłyśmy lekcje. Uwielbiam pracować z małymi dziećmi, bo one nie pyskują, nie przewracają oczami i starają się zrozumieć co mówię i robić wszystko najlepiej jak potrafią.
W miłej atmosferze dotrwałam do końca mojej pracy i zaczęłam zbierać się do domu. Pożegnałam się ze wszystkimi i spacerem ruszyłam do domu. Niedługo później przekroczyłam próg mojego mieszkania i poszłam coś zjeść. Usmażyłam naleśniki i w towarzystwie grającego radia zjadłam je. Spojrzałam na zegarek i moje oczy pewnie były wielkości piłeczek od ping-ponga. Za godzinę ma przyjechać Horan a ja jeszcze nie gotowa ! Szybko pobiegłam do sypialni i biorąc po drodze czystą bieliznę poszłam wziąć prysznic. Odświeżona zrobiłam dość mocny makijaż i ubrałam się w przecierane jeansy, białą zwiewną bluzkę, czarną ramoneskę, bordowe converse i czarny komin.



Gotowa wyczekiwałam przyjazdu blondyna. Usiadłam na kanapie, kiedy usłyszałam trzask drzwi samochodowych. Wstałam kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Uśmiechnięta otworzyłam blondynowi, który był ubrany w czarne dopasowane rurki, białą obcisłą koszulkę, która idealnie opinała jego umięśniony tors, czarną skórzaną kurtkę i białe converse. Przywitałam się z nim buziakiem w policzek i już chciałam wychodzić kiedy on mnie zatrzymał.
- Kochana, tam dokąd jedziemy taki strój nie przejdzie.
- O co ci chodzi ? Coś jest z nim nie tak ? - zdziwiłam się.
- Chodź się przebrać. 
Zaciągnął mnie do mojej sypialni i zaczął przeglądać ciuchy w mojej szafie (czytaj: rozwalał i wyrzucał na podłogę wszystkie po kolei).
- Ubierz to. - wyszczerzył się do mnie. - Coś nie tak ? - zapytał widząc moją zdziwioną minę.
- Hmmm... Generalnie zestaw dobry, ale nie będę czuła się w tym najlepiej. - skrzywiłam się. 
- Proszę cię. Będę czuł się zaszczycony kiedy się w to ubierzesz, bo będę wiedział że mam przy sobie najpiękniejszą kobietę na świecie. - uśmiechnął się słodko.
- Ugh.. ! No dooobra. 
Horan wybrał mi krótką, czarną sukienkę z długim rękawem, czarne, wysokie czółenka z zapięciem na górze i srebrny naszyjnik. Zrobiłam do tego mocniejszy makijaż i szybko pomalowałam paznokcie na czarno. 



Kiedy wyszłam z łazienki, Niall szeroko się uśmiechnął.
- Wyglądasz zajebiście mała. - wyszczerzył się.
- Huh ! Dzięki. - puściłam mu oczko i wzięłam mój blado różowy płaszczyk.
- Możemy już iść ? 
Odpowiedziałam mu jedynie skinięciem głowy i razem ruszyliśmy do jego samochodu.

Jechaliśmy w ciszy, ale to nie była krępująca ani niezręczna cisza, tylko zdecydowanie ta przyjemna. Kiedy minęła już 40 minuta jazdy spytałam się:
- Daleko jeszcze ? 
- Nie, już jesteśmy.
Po tych słowach zobaczyłam sporej wielkości budynek. Głośną muzykę było słychać już daleko od wejścia - jednym słowem - klub.
- Niall, po co mnie tu zabrałeś ? Przecież wiesz, że nie przepadam za takimi miejscami - skrzywiłam się
- Żebyś w końcu oderwała się od nauki i zasmakowała prawdziwego życia...- powiedział i pociągnął mnie w stronę wejścia.

niedziela, 2 marca 2014

Prolog

Z słuchawkami w uszach szłam przez miasto pełne spieszących się ludzi. Co chwilę ktoś na mnie wpadał, ale nie przejmując się tym stawiałam kolejne kroki uśmiechając się do siebie. Hałas miasta był dla mnie nie słyszalny przez muzykę rozbrzmiewającą w moich uszach. Stawiałam moje nogi na chodniku w rytm dźwięków instrumentów i głosu artysty. 
Włosy rozwiewał mi lekki wiatr. Ludzie ubrani w zimowe kurtki, obtuleni szalikami, z czapkami na głowach. Patrzyli na mnie dziwnie, jednak szybko zapominali spiesząc się gdzieś. Musiałam na prawdę dziwnie wyglądać. Ubrana w zwykłe czarne jeansy, koszulę zapiętą pod szyję i naciągniętą na nią gładką, czarną bluzę przekładaną przez głowę. Moje stopy przyozdabiały zniszczone vans'y w kolorze bordo. Kurtka parka była rozpięta. Na głowie nie miałam czapki, a na szyi szalika. Ręce zamiast przyodziać w rękawiczki miałam wciśnięte w kieszenie wierzchniego okrycia. Na plecach spoczywał plecak w kolorowe kokardki. Mimo, że ten strój nie nadaje się na przedwiośnie, nie jest mi zimno, wręcz przeciwnie. Jest aż gorąco. Kąciki moich ust unoszą się wyżej na myśl o tym, jaki dziś mam dobry humor i wydaje mi się, że nic nie jest w stanie tego popsuć.