niedziela, 2 marca 2014

Prolog

Z słuchawkami w uszach szłam przez miasto pełne spieszących się ludzi. Co chwilę ktoś na mnie wpadał, ale nie przejmując się tym stawiałam kolejne kroki uśmiechając się do siebie. Hałas miasta był dla mnie nie słyszalny przez muzykę rozbrzmiewającą w moich uszach. Stawiałam moje nogi na chodniku w rytm dźwięków instrumentów i głosu artysty. 
Włosy rozwiewał mi lekki wiatr. Ludzie ubrani w zimowe kurtki, obtuleni szalikami, z czapkami na głowach. Patrzyli na mnie dziwnie, jednak szybko zapominali spiesząc się gdzieś. Musiałam na prawdę dziwnie wyglądać. Ubrana w zwykłe czarne jeansy, koszulę zapiętą pod szyję i naciągniętą na nią gładką, czarną bluzę przekładaną przez głowę. Moje stopy przyozdabiały zniszczone vans'y w kolorze bordo. Kurtka parka była rozpięta. Na głowie nie miałam czapki, a na szyi szalika. Ręce zamiast przyodziać w rękawiczki miałam wciśnięte w kieszenie wierzchniego okrycia. Na plecach spoczywał plecak w kolorowe kokardki. Mimo, że ten strój nie nadaje się na przedwiośnie, nie jest mi zimno, wręcz przeciwnie. Jest aż gorąco. Kąciki moich ust unoszą się wyżej na myśl o tym, jaki dziś mam dobry humor i wydaje mi się, że nic nie jest w stanie tego popsuć.

1 komentarz: